Makijaż kobiet Orientu był tak skomponowany, by przyciągać wzrok. Zabieg ten szczególnie działał w przypadku kultur nakazujących kobietom zakrywanie twarzy. Receptury na stworzony przez nie kohl do oczu dotrwały do naszych czasów, zyskując sobie zasłużony poklask.
Naturalny kohl do oczu – skład i stosowanie w dawnych wiekach
Kohl (inaczej kajal lub sirma) był znany od wieków w Indiach, krajach arabskich i północnej części Afryki. Potwierdzają to znaleziska archeologiczne, np. w grobowcach egipskich arystokratek i królowych znaleziono alabastrowe pojemniczki do przechowywania tego specyfiku oraz zapas minerałów do mielenia i korzystania na tamtym świecie.
Kohl do oczu przygotowywały kobiety w domowych warunkach. Zawsze miał postać drobniutkiego proszku lub mazi (po zmieszaniu z tłuszczem, zwłaszcza olejami lub masłem). Jednakże w zależności od terytorium, miał rozmaity skład. Pozyskiwano go z sadzy roślin, zmielonych w moździerzu minerałów: antymonitu (siarczku antymonu) lub galeny (siarczku ołowiu), węgla, a nawet spalonego masła. Przeważnie miał czarną barwę, lecz zdarzał się również zielony – pozyskiwany ze sproszkowanego malachitu.
W większości kultur był przeznaczony dla kobiet do malowania oczu (w charakterze cieni, tuszu do rzęs bądź eyelinera), jednak bywało, że stosowali go również mężczyźni i dzieci. Zależało to bowiem od działania, jakie przypisywano temu specyfikowi. Zauważono bowiem, że kohl ma właściwości antyseptyczne oraz łagodzi podrażnienia wywołane wiatrem, dymem, pyłem i zapaleniem spojówek (szczególnie ten z galeny). Wierzono ponadto, że odciąga promienie słoneczne, chroniąc od poparzeń oczu i chłodząc je, a także że odstrasza owady. Stosowali go również tancerze bharatanatjam, klasycznego tańca indyjskiego, którego wyjątkowym składnikiem jest ruch gałek ocznych. Podkreślona kajalem oprawa oczu pozwalała uwypuklić barwę białek i zauważyć ten element układu tanecznego.
Arabski Kohl w proszku – popularny kosmetyk do makijażu
Receptury tworzenia różnych wariantów kohlu przetrwały do dziś, ciesząc się popularnością głównie wśród pań, choć nie pogardzą nim męscy przedstawiciele subkultury gotów. Wydaje się również wręcz stworzony do makijażu scenicznego (wykorzystano go m.in. do charakteryzacji Jacka Sparrowa – najsłynniejszego pirata z Karaibów). Pozwala bowiem odwzorować makijaż Arabek, a także stworzyć bardziej delikatne wizaże. Stosowany jako eyeliner i składnik smokey eyes (tzw. przydymione oczko) pozwoli optycznie manipulować wielkością oka, nadaje głębię i tajemniczość spojrzeniu, podkreśla barwę białek.
Dyskusyjna za to może być kwestia obecności siarczku ołowiu w kohlu. Otóż współcześnie ten składnik jest zakazany, gdyż substancja ta może dostać się do oka i krwioobiegu, więc częste jego stosowanie może powodować choroby, np. zatrucie ołowiem albo zaćmę. Toteż przeważnie wyrabia się kajal z węgla albo sadzy powstającej podczas spalania roślin (np. wiązu holenderskiego).
Kohl do oczu jest obecnie dystrybuowany w postaci proszku, kredki, płynnego eyelinera, żelu lub sztyftu. Proszek nakłada się specjalnym aplikatorem, dołączonym przez producenta, jak cień w pudrze. Jeśli zależy nam na uzyskaniu linii, wystarczy aplikator zamoczyć w oleju lub wodzie przed zanurzeniem w proszku. Z kolei w drugiej wersji dodaje się m.in. oleje (migdałowy, kokosowy, jojoba, rycynowy) lub wosk pszczeli. Stosuje się także różne pigmenty, by uzyskać inne kolory.
Kohl jest ciemniejszy, łatwiejszy do aplikacji, bardziej miękki niż tradycyjne kredki do oczu. Ślicznie komponuje się na linii wody zarówno na dolnej, jak i górnej powiece, łatwo się rozciera, przydymiając oko. By uniknąć rozmazywania się kreski, na powiekę należy nałożyć podkład pod cienie. To pomoże. Niektórzy po nałożeniu kohlu mogą zanotować dziwne uczucie (mrowienie?), ale mija ono natychmiast i jeśli nie utrzymuje się przez dłuższy czas, nie ma powodów do obaw.
Warto zainwestować w kohl – naturalny i uniwersalny kosmetyk do makijażu, będący równocześnie najlepszą kredką do oczu, eyelinerem i cieniem do powiek.