Czytając skład kosmetyków możemy napotkać określenie Sclerocarya Birrea Seed Oil lub Marula Seed Oil. Warto przyjrzeć się z bliska temu specyfikowi. Olej z maruli dostał się do nas z Afryki. Tam znany i ceniony jest od setek lat i wykorzystywany w kuchni oraz kosmetyce.
Źródłem tego unikatowego specyfiku są drzewa słoniowe, czyli marula (Sclerocarya Birrea), rośliny odgrywające niezwykłą rolę dla wielu plemion zamieszkujących Afrykę Południową i Zachodnią. Dają bowiem pokarm i leczą. Najcenniejsze są oczywiście owoce, które jedzone są na surowo (prawdziwa bomba witaminowa) i służą do wyrobu przetworów. Ośrodkiem owocu, niczym perła w koronie, jest pestka, a w niej do czterech orzechów, które są jadalne.
Orzechy maruli to prawdziwa gratka, nie dość, że smaczne, to jeszcze zdrowe: zawierają ogromne ilości magnezu i potasu, a także inne znaczące minerały. Lecz nie to przesądza o ich wartości. Ponad 50% ich zawartości stanowi olej (krążą pogłoski, że gdyby zapalić nasionko maruli, zapłonie jak świeczka). Olej marula znany jest w Afryce bardzo dobrze. Od setek lat używa się go nie tylko w kuchni (do gotowania i preparowania mięsa), lecz również w kosmetyce. Kobiety nacierają nim ciała oraz skórę swoich dzieci. Jest bowiem bardzo lekki i szybko się wchłania. Ma też długi okres przydatności do spożycia. Co więcej, dawniej na terenach, gdzie to woda była synonimem luksusu, używało się go do mycia ciała.
Sprzedawany olej z maruli pochodzi z dziko rosnących drzew i tłoczony jest zwykle na zimno (nie jest rafinowany), choć ze względu na światowe zapotrzebowanie bywa również destylowany i rafinowany.
Co sprawiło, że olej z maruli zyskał uznanie na całym świecie?
Przede wszystkim skład. Jest on źródłem antyoksydantów oraz ogromnej ilości kwasów tłuszczowych. Poza tym jest niezbyt gęsty (co w przypadku olejów jest rzadkością), szybko się wchłania i ma bardzo długą przydatność do użycia (wystarczy trzymać go w zamkniętej butelce, z dala od światła słonecznego oraz w temperaturze niższej niż 25 stopni, lecz niekoniecznie w lodówce). Ma orzechowy zapach, który szybko się ulatnia, oraz żółtą barwę. I działa!
Olej z pestek owoców maruli nadaje się do pielęgnacji każdego typu skóry. A szczególnie jego właściwości doceni cera sucha, dojrzała, zmęczona, a także trądzikowa. Wysoki procent nienasyconych kwasów tłuszczowych (65-80% to omega-9, 4-9% – omega-6) doskonale odbudowuje ścianki komórek skóry, przyspieszając ich regenerację, równocześnie chroni przed odwodnieniem i działaniem wiatru, mrozu i słońca (świetnie współgra z filtrami przeciw UV). Poza tym posiada rozmaite warianty witaminy E, która jest znanym antyokcydantem i skutecznie niszczy wolne rodniki. Cera wręcz promienieje. Ale na tym nie kończy się działanie oleju marula. Ma on również właściwości antybakteryjne, więc przyspiesza gojenie się ranek, pęknięć, otarć, a także poparzeń słonecznych. Łagodzi też uczucie swędzenia i pieczenia po ukąszeniach.
Również włosy skorzystają na kuracji tym olejkiem. Otoczy je bowiem powłoką ochronną, zmiękczy, zapobiegnie puszeniu się i ułatwi rozczesywanie.
Olej z maruli jest substancją egzotyczną, warto więc na wszelki wypadek przed pierwszym użyciem zrobić sobie próbę uczuleniową na skórze za uszami lub na zgięciu łokcia i poobserwować reakcje przez około dwie doby.