W zamierzchłych czasach len ceniła każda gospodyni – był on źródłem włókien, z których można było utkać materiał na nowe ubranie, a z nasion wytłoczyć olej do domowego użytku. Rozwój przemysłu włókienniczego jedynie trochę osłabił zapotrzebowanie na takie płótno, lecz olej lniany nie wytrzymał konkurencji z innymi, tańszymi tłuszczami roślinnymi. Czy słusznie?
O Linum usitatissimum i jego nasionach słów kilka
Len zwyczajny (Linum usitatissimum) to jednoroczna roślina, która w stanie dzikim występowała na Bliskim Wschodzie. Ludzkość szybko zauważyła, że włókna, które biegną od samego korzenia, świetnie nadają się do wyrobu materiałów. Zaczęto ją więc uprawiać już setki lat temu. Rodzi drobne, niebieskie kwiatki, które następnie wydają łezkowe w kształcie, drobne, brązowe nasiona, zwane w Polsce siemieniem.
Siemię lniane ma wiele zastosowań – wykorzystuje się go jako dodatek piekarniczy i paszę. Medycyna ludowa posłużyła się nim do własnych celów – po ugotowaniu ziarenka wydzielają śluzowatą, bezsmakową i bezbarwną ciecz, która wspomaga pracę układu pokarmowego, a także jest lekiem na nadkwasotę i wrzody. Wywar z siemienia działa osłonowo nie tylko na ścianki żołądka, lecz także na struny głosowe, gardło i krtań (leczy chrypkę, łagodzi skutki kaszlu), a nawet zniszczone i suche włosy.
Len jest też rośliną oleistą. Jej tłuszcz z kuchni wyparły inne oleje, jednak przemysł o nim nie zapomniał. Służy do impregnacji drewna (jako pokost), a przez długi czas korzystali z niego również artyści – głównie malarze i rzeźbiarze.
Wróćmy do korzeni
Olej lniany stopniowo powraca do naszych kuchni. Okazało się, że niesłusznie został wyrugowany przez inne tłuszcze roślinne. Jego skład chemiczny bowiem pokazuje, że zawiera cenne związki i to w cudownych wręcz proporcjach: nienasycone kwasy tłuszczowe omega 6 (linolowy) i omega 9 (oleinowy) zajmują po 15% jego objętości, zaś ponad połowę stanowi nienasycony kwas omega 3 (alfa-linolenowy, skrócie ALA).
Dlaczego to takie ważne? Otóż dietetyka naucza, że człowiek spożywający wiele substancji z grupy omega 6 i 9 musi uzupełnić niedobór kwasu omega-3. Badania nad zbawiennym wpływem tego związku rozpoczęła niemiecka biochemik, dr Johanna Budwig. Wykazują one, że z ALA ludzki organizm sam sobie wytwarza pozostałe kwasy z grupy omega-3 (obecne też w rybach i glonach), które są niezbędne do rozwoju człowieka: pracy mózgu, gospodarki hormonalnej oraz budowy komórek. Z kolei w czasopismach naukowych „JNCI” i „The Journal of Clinical Investigation” ukazały się artykuły, których autorzy zauważyli, że nadmiar kwasów omega-6 i 9 zwiększa możliwość wystąpienia raka piersi i prostaty u osób, które wykazują predyspozycje w tym kierunku, zaś omega-3 zmniejsza takie prawdopodobieństwo.
Jednakże trzeba pamiętać, że tak zdrowy olej nie jest produkowany z każdej odmiany lnu zwyczajnego. Istnieją bowiem także takie z ograniczoną ilością kwasu omega 3 (tzw. niskolinolenowe). Dlaczego ktokolwiek pozbywa się tego cennego składnika? Ze względów praktycznych – im większa zawartość omawianego tu związku, tym mniej trwały olej. Niestety przydatność do użycia w przypadku najszlachetniejszego oleju lnianego kończy się bardzo szybko – i to mimo szczelnego zamknięcia, ciemnej butelki i przechowywania w lodówce. Cóż, coś za coś.
Jaki olej lniany wybrać?
Gdy wybieramy ten produkt, ważne jest, by się przekonać, że był on tłoczony za pomocą metody „na zimno” oraz nie był rafinowany. Na etykiecie powinien znajdować się dokładny spis składników i ich procentowa zawartość. Jeśli producent pisze ogólnie, że olej zawiera nienasycone kwasy tłuszczowe, równie dobrze może być on wyprodukowany z tych tańszych i gorszych odmian. Ważne też, by nie pomylić kwasu linolenowego (omega-3) z linolowym (omega-6).
Nawet przed otwarciem olej musi być przechowywany w lodówce, bo inaczej szybko zjełczeje. Kupujcie tylko te produkty, które w sklepie trzymane były w warunkach chłodniczych. Doświadczeni użytkownicy podpowiadają, że można go trzymać w zamrażarce, ale rozmrażanie musi odbywać się w zimnym miejscu.
Kilka inspiracji kulinarnych
Olej lniany jest szczególnie polecany osobom w podeszłym wieku (by ustrzec się raka piersi lub prostaty), kobietom w ciąży (by zapewnić dziecku wszystko, co najpotrzebniejsze), osobom uczącym się (ich mózgi przyjmą każdą ilość), osobom skłonnym do huśtawek nastroju i depresji (z niego wytwarza się hormon szczęścia), kobietom (wyrównuje cykl miesięczny), młodzieży (wspomaga gospodarowanie hormonami), sportowcom (doda im przy okazji energii), osobom cierpiącym na problemy trawienne (świetnie reguluje pracę układu pokarmowego) oraz chorowitym (wzmocni ich system odpornościowy). Warto też olej wykorzystywać przy każdej nadarzającej się okazji oraz przyjmować 1-2 łyżki dziennie – tak profilaktycznie. Musimy też pamiętać o jednej ważnej zasadzie – oleju tego nie można podgrzewać, lecz używać do potraw zimnych, na przykład sałatek lub surówek. Można także dodawać go do gotowych dań (na przykład polać nim ziemniaki, kluski śląskie lub pierogi po nałożeniu ich na talerz).
Poniżej przedstawiamy garść kulinarnych pomysłów, jak zwiększyć ilość spożywania tego zdrowego produktu:
- wykorzystać do domowego majonezu,
- można zrobić z niego pastę do kanapek według przepisu dr Johanny Budwig: zmiksować 6-8 łyżek oleju, 12,5 dag chudego twarogu i trochę jogurtu naturalnego, można posolić i doprawić swoimi ulubionymi warzywami lub ziołami,
- można maczać w nim chleb i poeksperymentować z dodatkami – zanurzyć w nim czosnek lub chili.
- Doświadczeni użytkownicy oleju podpowiadają, żeby mieszać olej z sokami owocowymi, z syropem owocowym (na przykład domowej roboty) i wodą, z napojem z soku aloesowego, miodu i cytryny.
- Dla zdrowia warto wypić olej lniany nawet z łyżeczki – choćby z zatkanym palcami nosem.
Borykałam się z nawracającymi infekcjami gardła spowodowanymi najprawdopodobniej suchością błon śluzowych . Odkod zaczęłam pic olej lniany, dolegliwości jak by ręką odjoł. Polecam